Nagłośnienie w obiekcie handlowym – małe i średnie sklepy.

No dobrze to mamy mały sklep, ot, osiedlowy spożywczak albo franczyzowa Żabka. Montujemy nagłośnienie? Powiem tak – na pewno fajniej będzie, kiedy będzie tam coś grało. Tyle, że w sytuacji, kiedy jeden głośnik nagłośni nam jako tako cały obiekt, zwrot „montujemy nagłośnienie” jest nieco przesadzony. Najczęściej postawimy gdzieś przy punkcie kasowym jakieś kompaktowe radyjko z głośnikami i będzie OK. Owszem, może równomierność nagłośnienia nie będzie idealna, ale bez przesady – w całym sklepie będzie słychać kto i co śpiewa, a po drugie, i tak nie możemy tu liczyć na to, że klient spędzi miedzy regalami pół godziny, więc i efekt psychologiczny raczej tu nie zadziała. Właściwie najważniejszą funkcją nagłośnienia będzie tu umilenie pracy sprzedawcy (co też bez znaczenia dla utargu nie jest). Oczywiście zupełnie inaczej sprawy się mają, kiedy nasz mały sklepik jest jednym z wielu działających pod tym samym szyldem, z tymi samymi promocjami i hitami cenowymi. Ale o tym (czyli o sieciach handlowych) będzie później.

No to teraz idziemy na zakupy do większego sklepu. Takiego, w którym jest już sporo regałów, jest kilka kas i samoobsługa. Tu oczywiście radyjko postawione na kasie nie wystarczy. Z całą pewnością trzeba będzie pomyśleć o jakimś nagłośnieniu wykonanym w technice 100V. Najpierw głośniki. W takich sklepach bardzo często będziemy mieli możliwość montowania głośników w suficie podwieszanym. Sprawa ich doboru będzie więc dość prosta. Jeśli chcemy mieć muzykę w jakości dobrej, zastosujemy jednodrożne i niedrogie zestawy głośnikowe T-106. Ponieważ nie są one zbyt kierunkowe, możemy przyjąć, że ich ilość będzie taka, by jeden przypadał na jakieś 35-50 m2 (czyli montujemy je na przykład w kwadracie 6×6 lub 7×7). To da nam wystarczająco równomierne nagłośnienie (zakładam, że sufit jest na wysokości minimum 3m – jeśli niżej, to trzeba dać głośników więcej, a za to mogą one pracować z mniejszą mocą). Jeśli chcemy, by muzyka brzmiała lepiej w zakresie wysokich tonów, możemy zdecydować się na głośniki dwudrożne, np. T-206B. Tylko dwie uwagi – po pierwsze zbyt dobra jakość muzyki tła w obiekcie handlowym nie jest do niczego potrzebna (chyba, że jest to sklep z ciuchami dla małolatów i gramy tam non stop jakieś techno). Po drugie – gwizdki (głośniki wysokotonowe) w zestawach dwudrożnych są zwykle dość kierunkowe, więc żeby uniknąć zbyt dużej nierównomierności nagłośnienia, należy siatkę rozmieszczenia zagęścić (można też zastosować mały trik i zamontować głośniki nie nad ścieżkami, a nad regałami – regały rozproszą nam wysokie tony, a klient nie będzie mógł wejść pod sam głośnik, tylko… po co nam wtedy głośnik dwudrożny?).

t-106

T-106

T-206b

T-206B

A co, jeśli nie ma sufitów podwieszanych? Wówczas jesteśmy skazani na głośniki ścienne. Dobre będą te z serii T-61x (T-611 lub T-612). Niska cena i przyzwoita jakość, to coś, co świetnie się sprawdzi w średnim obiekcie handlowym. No a jeśli ma być jednak to techno, wtedy zakładamy na przykład T-774 lub T-775 (droższe, ale z całkiem przyzwoitym, jak na głośniki 100V, basem i sopranem). Ile ich? Podobnie. Też po sztuce na 35-50m2. Tu gorzej będzie z rozmieszczeniem – trzeba kierować się intuicją i starać się rozmieścić głośniki tak, by uniknąć dużych nierównomierności w natężeniu dźwięku. Oczywiście wykorzystujemy ściany, filary, podciągi. Jeśli mamy wątpliwość, dobrze jest zwrócić się do firmy zajmującej się fachowo takimi nagłośnieniami.

T-612

T-612

T-774

T-774

Mamy już głośniki przegadane, czas na urządzenia centralne. Zwykle będzie to miksujący wzmacniacz mocy (o mocy dopasowanej do sumarycznej mocy głośników). Ostatnio popularne są wzmacniacze z wbudowanym odtwarzaczem MP-3 i interfejsem Bluetooth – np. T-120DTB. Jedna skrzynka na blacie i wszystko co trzeba. Bo, może jeszcze jakiś mikrofon, czy to pulpitowy, czy bezprzewodowy by się przydał, gdyby ktoś z obsługi zechciał czasem się odezwać do klientów (albo do kolegi z personelu). Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by do odtwarzacza MP-3 dorzucić odtwarzacz CD i tuner radiowy. Wtedy najlepiej zastosować zwykły wzmacniacz bez źródeł (np. T-120 lub TI-120 – ten drugi z obsługą pięciu linii głośnikowych) i dorzucić zintegrowane źródło T-2221. W efekcie otrzymujemy zgrabny i prosty system nagłośnienia, który muzyką umili czas klientom i obsłudze sklepu, a także umożliwi przekazanie jakiegoś komunikatu słownego za pomocą mikrofonu. A, jeszcze jedno. W sklepach z zapleczem możemy oczywiście pomieszczenia zaplecza (socjalne, magazynowe) dołączyć do nagłaśnianego obszaru. Raczej nie będziemy tu wydzielać stref logicznych, więc pozostajemy przy jednostrefowych wzmacniaczach mocy tyle, że przeliczamy ich moc.

Czy można taki system jakoś rozbudować? Można dorzucić do niego jakieś ciekawe funkcje? A może można muzykę wziąć z Internetu? Oczywiście, że można. A prawami autorskimi co? No trzeba tę sprawę mieć uregulowaną. O tym i o sieciach sklepów w kolejnych wpisach. Zapraszam!

Głośniki na stacji benzynowej – muza gra, a klient leje pod korek

Stacja benzynowa. Oczywiście, główną rzeczą, z jaką się kojarzy, jest to, że można tam wlać do baku auta benzynę lub olej napędowy. Drogie to ostatnio, ale wyjścia nie ma, to i zajeżdżamy i tankujemy. A przy okazji kupujemy jakiegoś hot-doga,  bywa, że Red Bulla, batonik, czasem piwko a dla dziecka zabawkę. Wile stacji oferuje także nieco bardziej rozbudowane usługi gastronomiczne – można w nich zjeść przyzwoite śniadanie albo obiad, lub, jak kto woli, „klasycznego” polskiego hamburgera. Standard tego typu obiektów ulega u nas ciągłej poprawie i już niewiele brakuje im do, powiedzmy, francuskich, choć najlepsze niemieckie wciąż zdają się być poza zasięgiem (tyle, że tam nie płaci się za przejazd autostradą). Co ciekawe, o ile instalacje nagłaśniające są już absolutnym standardem w przypadku sklepów, butików i marketów, o tyle na stacjach benzynowych wciąż należą do rzadkości. Dziwne to o tyle, że właśnie w przypadku stacji benzynowej ich zastosowanie przynosi naprawdę wymierne korzyści.

Gdy idzie o zwykłe sklepy, tam sprawa jest dość jasna. Już dawno wykazano, że przyjemna, spokojna muzyka wpływa pozytywnie na nastrój kupujących i sprawia, ze ci dłużej w sklepie przebywają, i, jak się okazuje, zostawiają w nim więcej pieniędzy. No ale jeśli na każdej stacji benzynowej tez jest jakiś sklepik, jeśli klienci stacji, to często znużeni podróżą ludzie, jeśli do tego w kompleksie jest restauracja, to wydaje się (a ja jestem tego pewien), że nieskomplikowany, niedrogi, prosty system nagłaśniający w takim obiekcie także poprawi obroty i, skoro będzie to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych, zwróci się w ciągu paru miesięcy.

Instalacja może być naprawdę prosta i tania. Zwykle w salach obsługi na stacjach mamy sufity podwieszane, więc zainstalowanie tam głośników nie będzie nastręczać najmniejszych trudności, a same głośniki będą należały do najtańszych, mimo zapewnienia dobrej jakości odtwarzania muzyki i mowy. Zapewne warto będzie tez pomyśleć o nagłośnieniu części stref zewnętrznych. Tu nie tyle chodziło będzie o muzykę (ta nawet w porach nocnych mogłaby być wyłączana), co o możliwość rozgłaszania komunikatów. Prosty pulpit mikrofonowy zapewni rozgłaszanie informacji porządkowych i przywoławczych  – myślę, że każdy właściciel stacji benzynowej powie tu, że byłoby to dla niego bardzo dogodne narzędzie. Co do głośników – najlepiej sprawdzą się chyba projektorowe.

Jako centrum systemu pracować może dowolna centralka nagłośnienia. Przykładem może być urządzenie zawierające w sobie wzmacniacz, tuner radiowy i odtwarzacz MP3 oraz terminal dla sześciu niezależnie załączanych linii głośnikowych. Jeśli nie ma podziału na strefy, dobrze sprawdzi się tu wzmacniacz z samym odtwarzaczem MP3 i modułem Bluetooth, a gdy ktoś chciałby adresować komunikaty do wydzielonych stref i mieć do dyspozycji sygnał tunera, MP3 z kart SD i USB i jeszcze moduł Bluetooth, wówczas centrala sześciostrefowa z odpowiednim, strefowym pulpitem.

Na niektórych polskich stacjach benzynowych nagłośnienie już jest. O ile mi wiadomo, obsługa jest z tego faktu bardzo zadowolona. Przypuszczam, że właściciele także. Dlatego nie będę tu jakoś specjalnie zachęcał. To się po prostu opłaci.

Muzyczka na stoku, czyli jak umożliwić narciarzom szusowanie do rytmu.

Zima w pełni, kolejne województwa rozpoczynać będą ferie i, jak co roku, wielu Polaków, często całymi rodzinami, wyruszy w Góry, by zaznać odrobiny białego szaleństwa. A tam, w górach, czekają już na nich hotele, pensjonaty i oczywiście stoki narciarskie. Być może nie ma ich u nas tyle, ile w Alpach, ale na tyle dużo, że zmuszone są do prześcigania się w uatrakcyjnianiu ofert. Obok już od lat działać musi wypożyczalnia sprzętu, szkoła narciarska, coraz częściej w ramach obiektu pojawia się restauracja czy grill bar z obowiązkowym kominkiem (i grzanym winem – oczywiście tylko dla tych, którzy już pojeździli 👍 ). Czasami stoki narciarskie wplecione są w gigantyczne ośrodki oferujące usługi hotelowe, gastronomiczne, basen, spa, centrum rozrywki , sale konferencyjne i bankietowe. Żeby wielbiciel desek czuł się w objęciach obiektu jak najlepiej, żeby wrócił za rok, najlepiej w większym gronie. I bardzo dobrze.

A kiedy już zjazdowiec amator pędzi w lepszym, lub gorszym stylu, na nartach lub na jakiejś części ciała po naszej świetnie przygotowanej trasie, to milej mu jest, gdy z jakichś głośników zainstalowanych gdzieś przy trasie zjazdu dochodzi do niego sympatyczne muzyczka. Dlatego jeśli chodzi o wyposażenie samego stoku, prosty system nagłośnienia jest dziś prawie tak niezbędny, jak śnieg.  Jak taki system zaprojektować i z jakich elementów go zbudować?

Sprawa w zasadzie nie jest trudna, ponieważ zazwyczaj nagłośnienie trasy zjazdowej nie musi gwarantować jakiejś skomplikowanej funkcjonaliści. Ot, muzyczka dla narciarzy i możliwość nadania komunikatu, gdy coś dziwnego dzieje się na śniegu. W takiej sytuacji najlepiej sprawdzi się zwykły wzmacniacz miksujący, najlepiej wyposażony już w jakieś źródło muzyki (np. wzmacniacz z odtwarzaczem MP3 i modułem Bluetooth), najprostszy pulpit mikrofonowy i oczywiście odpowiednia ilość odpowiednich głośników. Jakich? No właśnie – do niedawna można było stosować zwykłe zestawy tubowe lub kolumny głośnikowe. Te pierwsze gwarantowały wysoką skuteczność, a więc umożliwiały objęcie nagłośnieniem sporych obszarów mimo stosunkowo niewielkiej mocy wzmacniacza, drugie zaś znacznie ustępowały pierwszym skutecznością, w związku z czym trzeba było stosować ich więcej.  Drugie jednak nie miały wady pierwszych, czyli bardzo wąskiego pasma, które sprawiało, że muzyka odtwarzana przez głośniki tubowe brzmiał, co tu dużo mówić, fatalnie. Od jakiegoś czasu są jednak dostępne na ryku tuby muzyczne. I to one wydają się być tu rozwiązaniem idealnym. Mają całkiem sporą skuteczność, zachowują jednak pasmo do całkiem porządnego odtwarzania muzyki. No i są odporne na mróz, śnieg, deszcz (tfu!) i wichury (o ile instalator nie zechce zaoszczędzić na śrubkach).

Ilość i rozmieszczenie głośników zależą oczywiście od rozmiarów i kształtów obszaru przeznaczonego do nagłośnienia, ale także od możliwości (np. tego, jak rozmieszczone są słupy lub inne elementy, na których głośniki można zamontować ). Zasadniczo nie jest to trudne, jednak warto czasem zapytać o to kogoś, kto będzie umiał doradzić (doświadczonego instalatora, firmę oferującą sprzęt).

Co do sposobu instalacji, oczywiście, z uwagi na rozmiary nagłaśnianych obszarów, stosujemy technikę 100V. Dzięki temu moc sygnału „wyprodukowana” przez wzmacniacz nie pójdzie w znacznej mierze w ciepło, rozgrzewając przewody linii głośnikowych (ciepło, to ma być latem, nad morzem 😁 ).  Głośniki montujemy dość wysoko tak, by mogły w miarę równomiernie pokryć muzyką nagłaśniany obszar. Głośność dobieramy tak, by nie powodować dużych ilości fal odbitych o dużych natężeniach, bo wówczas będziemy mogli napotkać kłopoty ze zrozumiałością (zwłaszcza przekazów słownych). Z zamontowaniem urządzeń i uruchomieniem systemu da sobie radę bez problemów każda solidna firma instalatorska (także, ewentualnie, o ile nie miała styczności z systemami nagłośnienia, to  po króciutkiej konsultacji z dostawcą sprzętu).

Właścicielom obiektów narciarskich życzymy dużych zysków, a ich gościom przyjemności z korzystania z narciarskich atrakcji i powrotu do domu z zachowaniem ciągłości wszystkich kości.

Mównica konferencyjna – proste i tanie nagłośnienie

Chciałbym dziś przedstawić ciekawe rozwiązanie nagłośnienia, jakim jest zintegrowana, aktywna mównica konferencyjna. Urządzenie to ma wiele zalet. Przede wszystkim zawiera w sobie wszystko, co trzeba, by z wystarczającą (często bardzo dobrą) jakości nagłośnić pomieszczenie, w którym odbywa się jakaś prezentacja lub wykład. Mównica sprawdzi się wszędzie tam, gdzie mówca przemawiać ma do wielu słuchaczy. A wiec gdzie? Nie sposób wyliczyć wszystkich możliwych zastosowań, ale te najbardziej powszechne, to salki wykładowe, prelekcje i prezentacje reklamowe, sale konferencyjne, niewielkie obiekty sakralne, wszelkiego rodzaju imprezy samorządowe (otwarcia obiektów, odsłonięcia pomników, uroczystości wręczenia nagród itp.), imprezy i apele szkolne, pomieszczenia obrad rad nadzorczych i innych gremiów oraz wiele, wiele innych.

Mównica aktywna zawiera zawsze mikrofon na wysięgniku, wzmacniacz mocy i głośnik. To podstawa i to w zasadzie wystarcza, żeby sprawdziła się w większości zastosowań. Dobrej jakości mównice zawierają miksery i dodatkowe wejścia, które przydają się na przykład wtedy, gdy wykładowca czy osoba prowadząca prezentację, chce skorzystać z technik multimedialnych. Innym wyposażeniem dobrych mównic jest lampka pozwalająca oświetlić dokumenty. Ważne jest, by mównica miała tak skonstruowany blat, by jego dolna krawędź (ta od strony mówcy), posiadała zabezpieczenie przed zsuwaniem się dokumentów, laptopa i innych przedmiotów, jakie mówca zechce na blacie położyć. Dobrze jest, jeśli urządzenie posiada także dodatkowe wyjścia dla głośników zewnętrznych oraz wyjście dla dodatkowego wzmacniacza mocy (na wypadek, gdyby mównica miałaby być użyta w bardzo dużym pomieszczeniu, które trzeba by było dodatkowo dogłośnić.

Oczywiście nie mniej istotne od wyposażenia technicznego jest to, jak mównica wygląda. Estetyka wykonania jest tu bardzo ważna, ponieważ urządzenie stanowi często stały element wyposażenia eleganckich pomieszczeń.

Myślę, że we wszystkich wymienionych powyżej sytuacjach, oraz wielu podobnych, warto wziąć pod uwagę mównicę aktywną, jako proste, tanie i kompletne rozwiązanie nagłośnienia pomieszczenia.