Skąd ta muza, czyli źródła muzyki tła w systemach nagłośnienia 100V – cz. I

Jedną z podstawowych funkcji większości systemów nagłaśniających typu Public Address jest tworzenie miłego nastroju poprzez emitowanie tak zwanej muzyki tła (BGM – ang. Background music). Każdy z nas wielokrotnie spotkał się z tłem muzycznym robiąc zakupy w hipermarkecie, będąc w restauracji czy przebywając w holu hotelowym. Lista obiektów, w których odtwarzana może być muzyka tła, jest oczywiście o wiele dłuższa. Jaki sens ma jej emitowanie? Jak wspomniałem w pierwszym zdaniu, idzie głównie o stworzenie miłego nastroju – delikatnie, niezbyt głośno sącząca się zewsząd muzyka działa na nas o wiele lepiej, niż cisza, czy szum otoczenia. Mało tego – wykazano, że obecność muzyki tła w obiektach handlowych sprawia, że skłonni jesteśmy w nich dłużej przebywać, co tym samym przekłada się na wielkość dokonywanych przez nas zakupów. Prawdopodobnie podobne mechanizmy sprawią, że lepiej ocenimy hotel, w którym na korytarzach i w holu serwowana będzie cicha, delikatna muzyka i częściej zajrzymy do restauracji, w której taka muzyka, nieagresywna, stonowana, będzie nam towarzyszyć podczas spotkania z przyjaciółmi. Widać więc, że stosowanie tego rozwiązania, to nie tylko troska o samą atmosferę, ale też, w wielu wypadkach, czynnik mający realny wpływ na wyniki finansowe z działalności obiektu.

A tym wpisie nie chciałbym jednak omawiać aspektów związanych z korzyściami, jakie płyną z emisji muzyki tła w obiektach, a skupić się chcę na tym, jakie urządzenia posłużą nam do tego celu. Innymi słowy napiszę tu co nieco o źródłach muzyki stosowanych w instalacjach nagłaśniających Public Address.

Od czego zaczniemy? Chyba od tunera radiowego. To źródło muzyki do niedawna jeszcze najpowszechniejsze, szczególnie w mniejszych obiektach. Jego zastosowanie ma jedną podstawową zaletę – nie wymaga obsługi. Po prostu – użytkownik nastawia ulubioną stację radiową, w której dominuje lekka muzyka, nastawia odpowiednio głośność przekazu i sprawa załatwiona. Na tak długo, aż mu się dana stacja nie znudzi. A wady? Jedna podstawowa – konieczność zbudowania instalacji antenowej. I to takiej konkretnej, porządnej. Zwykle urządzenia centralne systemu znajdują się w pomieszczeniu, w którym sygnał radiowy UKF jest marny, więc nie wystarczy samo wciśnięcie byle drucika w gniazdo antenowe. Trzeba zastosować zewnętrzną antenę UKF, zainstalować ją na jakimś maszcie i doprowadzić sygnał do tunera. Inne wady, już mniej istotne, to brak wpływu na to, jakie utwory są odtwarzane, no i reklamy, które z pewnością w przekazie będą się pojawiać, a które mogą reklamować… konkurencję. Przykład urządzenia? Proszę bardzo. Odbiornik radiowy AM/FM, model  T-6222.

350_0.jpg

Inny rodzaj źródła muzyki tła, to taki, który umożliwi nam odtwarzanie utworów wg naszego „widzi mi się”. Dawno temu były to odtwarzacze kasetowe, ale od czasy wymyślenia płyty CD, a potem cyfrowego formatu zapisu audio MP3, to urządzenia obsługujące te technologie wiodą tu prym. I cóż, można tu zastosować tanie, „domowe” odtwarzacze tego rodzaju, ale dużo lepiej jest postawić na urządzenia profesjonalne. Dlaczego? Chodzi o niezawodność, bo te profesjonalne są zaprojektowane z myślą o wielogodzinnej, czasem ciągłej pracy. Po drugie – obudowa rackowa. No skoro cały system mamy w szafie RACK, to zwyczajnie nieelegancko jest stosować źródła, które potem leżą gdzieś w szafie, czy na szafie, a przecież różnica w cenie nie jest jakaś ogromna. Inna zaleta urządzeń profesjonalnych to to, że zwykle są tak zaprojektowane, by po zaniku i przywróceniu zasilania automatycznie wznawiały pracę. Co do zalet samego rozwiązania – no główna, to ta, że emitujemy w obiekcie taki rodzaj muzyki i takie utwory, jakie chcemy. W bardziej rozbudowanych instalacjach, gdzie jest wiele stref z możliwością wyboru programu muzycznego w każdej strefie, instaluje się kilka urządzeń tego typu i wówczas każde odpowiada za inny program muzyczny (np. muzyka POP, muzyka jazzowa, muzyka poważna itd.). Co do rozróżnienia – CD czy MP3 – ostatnio ten drugi format wypiera pierwszy. Powody są oczywiste. Pierwszy, to o wiele niższa awaryjność. Nawet, jeśli profesjonalny odtwarzacz CD jest tak zbudowany, by działał latami i to przy ciągłej pracy, to jednak urządzenia mechaniczne w nim zastosowane kiedyś się po prostu zużyją. Czysto elektroniczny odtwarzacz MP3 nie ma tej wady. Druga przewaga formatu MP3, to pojemność nośnika. Na płycie CD czy DVD (bo urządzenia zwykle potrafią czytać utwory także z płyt DVD), nawet przy zapisie plików skompresowanych MP3 (bo de facto takiej formy zapisu zwykle się używa) ilość możliwych do zapisania utworów będzie o wiele niższa, niż na karcie SD czy Pendrivie o pojemności, powiedzmy 64GB. Mając do dyspozycji taki nośnik, możemy stworzyć nie tylko wielogodzinną, ale wielodniową listę odtwarzania, co powoduje, że urządzenie takie staje się równie bezobsługowe, jak tuner FM (przy użyciu funkcji odtwarzania w pętli).  Poniżej przykład urządzenia profesjonalnego, odtwarzacz zintegrowany CD/MP3 z portami SD i USB, model T-6221.

474_0.jpg

W kolejnej części przedstawię urządzenie „wszystko w jednym”, a także odbiornik radia internetowego. Omówię także sieciowe odtwarzanie muzyki tła i zalety płynące z takiego rozwiązania.

Nagłośnienie w obiekcie handlowym – żeby było miło i żeby obroty szły w górę!

Depositphotos_21818391_s-2015.jpg

Byłeś, czytelniku, ostatnio w jakimś sklepie sieciowym z ciuchami albo kosmetykami? A może z zabawkami? Dobra, nie chce tu zbierać danych na temat Twoich preferencji zakupowych J. Chcę tylko zapytać – była tam jakaś muzyka? Nie pamiętasz? Podpowiem Tobie – była. A wesz, skąd o tym wiem? Wiem o tym, bo wiem, że oni wiedzą, ze powinna być. Oni, czyli właściciele sklepu/sieci sklepów/koncernu handlowego. Oni po prostu są z branży, a kto jest z branży ten wie, że muzyka w sklepie bardzo wyraźnie oddziaływuje na klienta sprawiając, że ten, oczywiście licząc statystycznie, dokonuje w sklepie większych zakupów, niż gdyby muzyki tam nie było. Jak to się dzieje? Psychologia. Czyli nie wiadomo do końca jak, ale się dzieje. Poważniej mówiąc, nie wiemy dokładnie, dlaczego tak jest, ale badania statystyczne prowadzone „na żywo” w sklepach, w których jednego dnia muzykę tła się nadaje, a innego nie, pokazują niezbicie, że:

 

  1. Jeśłi w sklepie samoobsługowym jest rozgłaszana miła dla ucha muzyka tła, to klient spędza w takim sklepie więcej czasu, niż gdyby tej muzyki nie było
  2. Jeśłi w sklepie samoobsługowym jest nadawana miła i spokojna muzyka tła, to klienci średnio statystycznie podchodzą do kas z koszykami o większej ilości produktów (co pośrednio wynika z punktu pierwszego).

 

OK, od tej pory każdy czytelnik właściciel marketu (albo sieci marketów) już wie, że powinien zainstalować w nim system nagłośnienia. Od tej pory także czytelnik instalator wie, jak rozmawiać ze swoim klientem właścicielem marketu, by ten zechciał w nagłośnienie zainwestować. Co dalej? Jak ma wyglądać taki system? Jakie funkcje dokładnie powinien realizować? I co ma w nim grać? Jaka muzyka? I skąd ta muzyka? A ZAIKS? A ile głośników? A co jeśli właściciel nie jeden, a dwieście posiada sklepów?

 

Spokojnie. Tych pytań rzeczywiście jest sporo i one wszystkie mają sens. I da się na nie odpowiedzieć. Jak nie w jednym, to w dwóch albo trzech wpisach na blogu J

 

Odpowiadanie na powyższe pytania zacząć należy od stwierdzenia, że jest co najmniej kilka koncepcji realizacji systemu nagłośnienia w sklepie. To logiczne. Inny będzie zakres sprzętowy i funkcjonalność dla sklepu Żabka o powierzchni 15m2, a inny dla marketu spożywczego o powierzchni handlowej 1000 m2. Jeszcze inaczej sprawa będzie wyglądać dla sieci odzieżowej posiadającej 30 sklepów w kraju, każdy  o powierzchni około 500 m2, a inaczej przypadku sieci hipermarketów o niepodzielnych pomieszczeniach handlowych o powierzchni 12 tys m2 (w każdym markecie). Inaczej też będzie wyglądał system, gdy jego jedynym zadaniem będzie rozgłaszanie muzyki tła, a inaczej, gdy powierzymy mu zadania związane z informowaniem klientów o promocjach, o otwieraniu i zamykaniu poszczególnych kas czy też o zagrożeniu pożarowym wykrytym przez system SAP.

 

W kolejnych kilku wpisach omówię kilka podstawowych koncepcji dla różnych typów obiektów handlowych. Od systemów najprostszych po te najbardziej rozbudowane funkcjonalnie. Zapraszam do odwiedzania blogu.

Jak nagłośnić duży obiekt, by wszyscy… cz.II – idea systemu IP

No to mamy już rok 2015, technikę cyfrową tak powszechną, że nie zdarza się, byśmy czegoś cyfrowego nie mieli w zasięgu ręki oraz ten spory obiekt mamy do nagłośnienia także. To jak to dziś się robi?

Jeśli obiekt nie jest jakiś zabytkowy, to prawdopodobnie działa w nim sieć komputerowa typu Ethernet (czyli ta zwykła, do której wpina się laptopy i pecety, żeby korzystały z Internetu, żeby drukowały na drukarkach sieciowych i żeby ewentualnie widziały się nawzajem). Istnienie tej sieci, to świetna wiadomość dla nas, ludzi od nagłośnienia. Dlaczego? Bo mamy obecnie możliwość jej wykorzystania do budowania rozległych systemów nagłośnienia. Stosujemy do tego celu urządzenia nagłaśniające dedykowane do pracy w sieci IP, które zasadniczo tym różnią się od klasycznych urządzeń nagłaśniających, że są wyposażone w ethernetowe karty sieciowe oraz tym także, że mogą korzystać z cyfrowych strumienia audio, jako źródeł dźwięku. Dzięki temu możemy zastosować ideę rozproszonego system nagłośnienia, a więc systemu takiego, w którym nie budujemy żadnej szafy centralnej mieszczącej matrycę audio, źródła i wzmacniacze mocy, a wszelkie urządzenia obsługujące daną strefę umieszczamy gdzieś w jej obszarze. Jeśli więc nagłaśniamy halę magazynową, to budujemy w tej hali linię głośnikową i podłączamy ją do wzmacniacza mocy znajdującego się w biurze hali, a ten wzmacniacz (a ściślej wbudowaną w jego obudowę kartę sieciową) wpinamy do sieci komputerowej zwykłym kabelkiem z wtykami RJ-45. Jeśli nagłaśniamy biuro, to nie prowadzimy żadnej linii głośnikowej 100V do jedynego głośnika sufitowego (lub ściennego) obsługującego to biuro, tylko montujemy w nim specjalny głośnik IP (wyposażony w malutki wzmacniacz klasy D i kartę sieciową) i wpinamy go wprost (i wyłącznie) do sieci komputerowej (o, przepraszam, jeszcze do zasilania 230V). A jeśli mamy w systemie zainstalować pulpit mikrofonowy, taki z możliwością adresowania komunikatów do stref? To kładziemy go sekretarce pana prezesa na biurku i… wpinamy do sieci komputerowej. I generalnie tak budujemy cały system.

No dobrze, ale skąd ten wzmacniacz, czy ten głośnik wie, jaki utwór ma w danej chwili być słyszany w strefie czy w pomieszczeniu? I jak spowodować, że jak sekretarka pana prezesa wciśnie klawisz „pan prezes” to tylko u niego w głośniku słychać będzie jej głos? To proste – skoro każde niemal urządzenie ma na pokładzie kartę sieciową, to ma też swój unikalny adres IP w sieci. W takim razie wystarczy poinformować urządzenie o adresie IP równym ileś tam, że ma odtwarzać strumień audio taki a taki i ono będzie to robić. Nad tym, aby to wszystko szło sprawnie, czuwa zainstalowane na dowolnym komputerze dedykowane oprogramowanie. To dzięki specjalnej aplikacji możemy przypisywać IP poszczególnych urządzeń do stref, definiujemy tam grupy stref, układamy playlisty z muzyką tła, które będą do dyspozycji w poszczególnych strefach. Co ważne, wszystkie sygnały audio są transmitowane siecią w formie cyfrowej (zwykle jako strumienie MP3), co czyni je całkowicie odpornymi na zakłócenia i pozwala cieszyć się wysoką jakością dźwięku tam, gdzie jest to wymagane (czli gdzie pracują odpowiednio dobre zestawy głośnikowe). Całość dla osób, które dotychczas realizowały wielostrefowe systemy nagłośnienia w oparciu o tradycyjne matryce audio wydawać się może nieco niezrozumiała, ale w istocie systemy IP są łatwiejsze do instalowania, dają o wiele większe możliwości wcale nie są trudne w konfigurowaniu, uruchamianiu czy obsłudze. A na dodatek, dzięki sporym oszczędnościom na materiałach instalacyjnych, bywają też tańsze.

No właśnie, te większe możliwości – co to takiego? Przede wszystkim elastyczność konfiguracji. Po staremu, jeśli jakiś wzmacniacz pracował w ramach strefy A, to zwykle jednie fizyczne przepięcie go do wyjścia innego panelu strefowego matrycy (czyli wyjścia matrycy, mówiąc prościej) powodowało, że zmieniał przynależność do logicznej strefy. W systemie IP to kwestia paru kliknięć myszką. Kolejna korzyść, to ułatwienia dla obsługi. W systemie IP można odpowiednio i zrozumiale ponazywać poszczególne urządzenia czy strefy, albo programy muzyczne. W starych systemach bez sterowania z komputera trzeba było pamiętać, że strefa pierwsza, to coś tam, druga, to co innego (lub podpierać się drukowanymi etykietami nalepianymi gdzieś na matrycę, wsuwanymi w specjalne okienka pulpitów itd.). Urządzenia systemów IP są zwykle wyposażone w czytelne, duże i niosące sporo istotnych informacji panele LCD. To tez ważne, żeby ktoś, kto chce coś powiedzieć do pana Henia z magazynu miał pewność, że właśnie mówi do magazynu. Kolejna korzyść, to prostota, z jaką system nagłośnienia wykorzystywany może być do innych, iż PA, celów. Na przykład bajecznie łatwo można zmienić go w interkom (zwłaszcza, jeśli pracuje w nim kilka pulpitów mikrofonowych, które standardowo wyposażane są w głośniki). Kolejną zaletą jest możliwość ustawienia kilu stopni dostępu do obsługi systemu. Umożliwia to opcja instalowania oprogramowania, jako master lub jako slave. Oprogramowanie o niższym poziomie uprawnień instalujemy na komputery osobom, którym chcemy pozwolić na grzebanie w systemie, ale takie bez przesady, a na wyznaczonym komputerze instalujemy oprogramowanie master, do którego dostęp będą mieli tylko wybrańcy (i tylko oni będą mogli pogrzebać w konfiguracji na maksa).

Cech sprawiających, że systemy IP są o niebo bardziej funkcjonalne, niż te tradycyjne, jest wiele i niemal wszystkie wynikają z samej idei adresowania urządzeń poprzez IP oraz z faktu, że do zarządzania stosujemy aplikację komputerową. Pamiętać trzeba jednak, że są obiekty (i inwestorzy), którzy nie potrzebują takich cudeniek i że łatwiej będzie spełnić ich oczekiwania używając tradycyjnych rozwiązań.

Cóż, teraz może musiałbym naskrobać co nieco o samych urządzeniach, ale ponieważ wpis się rozrósł i i tak pewnie nikt nie doczytał do tego miejsca, pozwolę sobie o samych klockach systemu opowiedzieć w kolejnej części całości. A jeśli kto jest niecierpliwy, niech zajrzy TU.

Nagłośnienie restauracji cz.II, czyli jak to zrobić

No właśnie, jak powinno się realizować nagłośnienie w obiekcie gastronomicznym? Zaczynamy od doboru i wyznaczenia ilości głośników. Ponieważ nie interesują nas wysokie poziomy głośności, a bardzo chcemy, by nagłośnienie było równomierne, powinna nam przyświecać idea zainstalowania większej ilości głośników o niewielkiej mocy. W praktyce sprawdzi się zasada stosowania jednego głośnika na ok. 15 – 20 metrów kwadratowych lokalu, przy czym zupełnie wystarczy, jeśli głośniki będą miały moc 6W (w praktyce będą pracować z mocą znacznie niższą). Zasada ta dotyczy oczywiście większych pomieszczeń – będą to głównie sale konsumpcyjne i większe hole czy foyer. Jeśli chcemy objąć nagłośnieniem mniejsze pomieszczenia, w których mogą przebywać nasi goście, czyli korytarze, klatki schodowe, toalety, szatnie (a warto!), wówczas stosujemy po prostu jeden głośnik na całe pomieszczenie. W przypadku bardzo małych pomieszczeń głośnik ten powinien móc pracować z mocą o połowę, albo i cztery raz niższą, niż głośniki zastosowane dla większych pomieszczeń (część oferowanych przez specjalistyczne firmy głośników posiada tzw. transformatory wieloodczepowe, które umożliwiają wybór mocy, z jaką pracował będzie głośnik).

Zasadniczą sprawą pozostaje dobór głośników. Oferta rynkowa jest tu bardzo szeroka. Najlepsze efekty uzyskamy, stosując głośniki sufitowe, a więc przystosowane do instalowania w suficie podwieszanym. Jeśli jednak aranżacja wnętrza nie przewiduje instalowania głośników sufitowych, wówczas zastosować należy któryś z głośników ściennych. Kierować należy się głównie estetyką, dopasowaniem wzornictwa oraz mocą. Moc, jak wspomniałem, nie powinna być zbyt duża, jednak jeśli koniecznie będziemy chcieli zainstalować głośniki o sporej mocy, to jest to możliwe, tyle, że będzie trzeba przewidzieć wzmacniacz (lub centralę nagłośnienia) o większej mocy, a co za tym idzie, także droższy. Można też podłączyć je nie do wyjścia 100V, a do wyjścia o napięciu znamionowym 70V. Wówczas moc, z jaką pracuje głośnik, spada o połowę (a więc i moc wzmacniacza może być o połowę niższa, niż wynikałoby to z sumy mocy głośników podanej dla 100V).

W najczęściej spotykanych instalacjach poza głośnikami należy zastosować jeszcze jakąś centralę nagłośnienia, bądź wzmacniacz ze źródłem muzyki, i system gotowy. W przypadku systemów obejmujących kilka pomieszczeń zalecam stosowanie zintegrowanych central Instalacja pozostaje bardzo prosta, mamy do wyboru kilka źródeł (tuner radiowy, odtwarzacz MP3 bądź CD lub wszystkie trzy) i dodatkowo możemy, za pomocą przycisków na płycie frontowej centrali, załączać lub wyłączać nagłośnienie w poszczególnych pomieszczeniach (wymaga to tylko poprowadzenia odrębnych linii głośnikowych z poszczególnych pomieszczeń). To naprawdę proste i bardzo funkcjonalne rozwiązanie.

Sprawa ma się inaczej w przypadku systemów, w których przewiduje się, że w poszczególnych pomieszczeniach, na przykład w barze, restauracji i sali bankietowej, mają (w tym samym czasie) być rozgłaszane różne przekazy, powiedzmy, różne programy muzyczne. Wówczas na pewno należy przewidzieć odrębne wzmacniacze mocy dla każdej z takich stref oraz urządzenie zapewniające zarządzanie przekazami. Fantastycznie sprawdza się w takich sytuacjach zintegrowana matryca przełączająca wraz ze ściennymi panelami sterującymi. Instalacja jest nieco trudniejsza do zbudowania i pewnie trzeba będzie się skonsultować z dostawcą, by omówić krótko sposób jej wykonania, ale funkcjonalność będzie rewelacyjna.

W przypadku prostszych instalacji zastanowić się można jeszcze ewentualnie nad zastosowaniem ściennych regulatorów głośności. Czasem są one wygodne, a niekiedy lepiej pozostawić jedynie możliwość centralnej regulacji głośności.

W przypadku zapytań i wątpliwości jestem do dyspozycji.

Pozdrawiam odwiedzających.

Nagłośnienie restauracji – nastrój, który zaprasza do stołu

Restauracje i inne obiekty gastronomiczne, to jedne z tych miejsc, w których najczęściej instaluje się nagłośnienie PA (Public Address). To zrozumiałe. Konsumpcji specjałów obiadowych powinna towarzyszyć przyjemna, nienarzucająca się muzyka, o ile możliwe, skomponowana w całość ze stylem restauracji (jaka rozbrzmiewać powinna w restauracjach greckich, chińskich, czy barach sushi, albo w knajpkach specjalizujących się w pizzach i spaghetti, nikomu wyjaśniać nie trzeba).

Wielu restauratorów zapomina na etapie projektu, czy też aranżacji wnętrza, o systemie nagłośnienia. Do tego właściciele restauracji często później sami próbują znaleźć możliwie proste rozwiązanie. Kończy się to tym, że w knajpce stawia się mini-wieżę z dwoma, rozstawionymi w przeciwległych narożnikach głośnikami. Jeśli to jest bar rybny o powierzchni 10 m2, to pół biedy, to nawet dobrze, ale jeśli w restauracji jest kilka stolików, jeśli są one jakoś od siebie oddzielone, jeśli sala konsumpcyjna ma 50 lub więcej metrów kwadratowych (albo jest ich kilka), jeśli firma posiada przyzwoite zaplecze sanitarne, to stosując rozwiązanie z mini-wieżą, wystawia sobie zwyczajnie złe świadectwo.

Tak nie powinno się tego robić. Jeśli masz obiekt gastronomiczny, jeśli go prowadzisz, pomyśl o porządnym nagłośnieniu. Nie po to, by dać zarobić którejś z wielu firm, jakie takim nagłośnieniem handlują, ale po to, by dać zarobić sobie. Jest oczywiste, że jeśli w lokalu panuje niepowtarzalna atmosfera, jeśli odpowiedniego gatunku i nastroju muzyka płynie niejako zewsząd i nie narzuca się zbyt szerokim pasmem przenoszenia i głośnością, jeśli nie ma stolików, przy których jest hałaśliwa, podczas, gdy przy innych prawie wcale jej nie słychać, wówczas przyjemność korzystania z lokalu wzrasta znacznie i dzieje się to niemal poza świadomością klienta (dowodzi tego wiele badań nad wpływem muzyki i nagłośnienia na nasze decyzje konsumenckie).

Nagłośnienie obiektu gastronomicznego powinno być zrealizowane w oparciu o sprzęt działający w technice 100V. Takie rozwiązanie daje nam możliwość zrealizowania bardzo równomiernego i nieagresywnego nagłośnienia. Dodatkowo, bez problemu nagłośnimy też wspólną muzyką takie obszary, jak toalety, korytarze i klatki schodowe, czy ogródki letnie. To bardzo ważne. To jest element nastroju lokalu. Podsumowując – nie mini-wieże z dwoma głośniczkami, a sprzęt dedykowany do instalacji kawiarnianych i restauracyjnych – znacznie lepszy, jeśli idzie o kreowanie nastroju, a wcale niekoniecznie droższy. No i o wiele bardziej funkcjonalny.

Nagłośnienie w ogrodzie – przyjemne grillowanie.

Zastanawiałem się, od jakiego tematu, tak już merytorycznie, rozpocząć tworzenie bloga. Chyba wymyśliłem. Jest lato. Wszyscy, zwłaszcza w weekendy, gnają na działki i wynoszą się z domów na ogrody. Nic dziwnego – przyroda właśnie teraz potrafi nam sprawić najwięcej frajdy, bo ciepło, słonecznie i jasno niemal całą dobę. Bywa, że chcemy, by naszemu wypoczynkowi na łonie natury towarzyszyły tylko tejże natury dźwięki. To wspaniałe, móc rozkoszować się spokojem, brakiem zmartwień jedynie przy śpiewach ptaków. Zdarza się jednak, że chcemy, by nasz wypoczynek urozmaiciła muzyka. Po prostu, niektórzy z nas uwielbiają muzykę, albo radio, jako wspaniałe letnie medium, i nie chcą z tych rzeczy rezygnować, gdy są w ogrodzie lub na działce. Toteż, przechadzając się uliczkami osiedla domków jednorodzinnych, bądź też alejkami ogrodów działkowych, niemal ze wszystkich stron dobiegają nas dźwięki biegnące z mini-wieżyczek, „jamników” czy też zestawów głośnikowych wystawionych za okno. Błąd!!!

Błąd, bo można to zrobić o wiele lepiej. Kiedy wystawimy głośniki na parapet okna, a sami wypoczywamy niekoniecznie tuż pod oknem, wówczas, jeśli chcemy coś słyszeć, narażamy także i naszych sąsiadów na słuchanie tego, co sami lubimy. No, chyba, że sąsiedzi też mają głośniki na parapetach – wtedy, to już lepiej pójść do domu, lepszy wypoczynek zapewni nam kanapa i telewizor (i nie zmokną nasze „kolumny”, jak niespodziewanie zacznie lać). Można inaczej. Można wziąć z sobą na ogród mini-wieżę. lub „jamniczka” i słuchać sobie cichutko muzyczki za pośrednictwem takiego sprzętu. No można. Tylko, że toto po godzinie pracy na bateriach potrzebuje zasilania z gniazdka, a jak chcemy przejść parę metrów, by pokazać gościom ciekawe roślinki rosnące przed domem, to już nic nie słychać. A deszcz? Jak wyżej. Oba te rozwiązania są kiepskie. Dobre jest inne. Wiem to, bo zrobiłem tak w swoim ogrodzie w tym roku i jestem bardzo, bardzo zadowolony. To rozwiązanie, to głośniki ogrodowe. Głośniki ogrodowe, to dedykowane do nagłaśniania ogrodów i parków zestawy głośnikowe, których obudowy często imitują kamienie albo pnie, a czasem są po prostu zielone, by dobrze skryły się pod sosenką, czy świerkiem. Głośniki ogrodowe są zwykle wyposażone w transformatory, współpracują więc ze wzmacniaczami 100V, a to sprawia, że bez najmniejszego problemu, sami podłączymy do wzmacniacza kilka albo kilkanaście głośników. Działka 2100 m2. Pięć głośników w ogrodzie i każdy w innym zakątku pod innym krzaczkiem. Uwierz mi, wrażenia płynącej zewsząd muzyki, niemal niezmiennej co do głośności, gdy przechadzasz się po całym ogrodzie, to coś naprawdę fajnego. A Twoi znajomi, nie wiedząc przecież, gdzie są te głośniki i nie potrafiąc ich się doszukać, oni dopiero będą zdziwieni i zachwyceni! Wiem to, mam to już za sobą. No więc? Jak nagłaśniać ogród? Z wykorzystaniem głośników ogrodowych i wzmacniacza lub centralki nagłośnieniowej pracującej w technice 100V. Jeśli tylko wzmacniacz, wówczas musimy pomyśleć o przekazaniu do niego sygnałów z domowego audio (to dopiero jest hit, jak grill jest z okazji meczu Euro 2012, a i w domu i w ogrodzie można posłuchać komentarza Szpakowskiego! – do tego mały projektorek i…). No dobra, wróćmy do nagłośnienia.

No więc tak – do nagłośnienia ogrodu stosujemy głośniki ogrodowe, bo dzięki nim uzyskamy efekt dobywającego się zewsząd dźwięku, bo dzięki niem nie zakłócimy architektury zieleni (mało kto będzie umiał powiedzieć, skąd ten dźwięk), bo te głośniki nie tylko ulewę, ale i całą zimę bez trudu przetrwają w ogrodzie. I jeszcze jedno ważne. Stosując kilka głośników ogrodowych i odpowiednio je skierowując (do środka działki, ogrodu), możemy znacznie ograniczyć zakłócanie ciszy sąsiadom. Możemy selektywnie nagłośnić nasz ogród, miejsca, gdzie biesiadujemy bądź wypoczywamy. I u nas będzie wystarczająco głośno, a sąsiedzi będą mogli żyć własnym życiem. Do tego zresztą można dodać wzmacniacz lub centralę z funkcją załączania linii głośnikowych. Wtedy możemy jeszcze precyzyjniej skierować dźwięk, załączając, bądź wyłączając poszczególne głośniki. Do nagłośnienia ogrodu stosujemy bądź centrale nagłośnienia (czyli wzmacniacze wyposażone od razu w źródła takie, jak tuner, czy odtwarzacz MP3) – to tam, gdzie domowy sprzęt audio jest zwykle zbyt daleko, albo tylko wzmacniacze, by podpiąć do nich sygnał z domowej wieżyczki, amplitunera czy tez kina domowego.

Jedno powiem szczerze – po zbudowaniu nawet najprostszego takiego systemu komfort korzystania z nagłośnienia, z muzyki w ogrodzie wzrasta niepomiernie. sam się o tym przekonałem u siebie. Na dowód przedstawiam kilka fotek z mojego ogrodu. Wy już wiecie, że są na nich głośniki, ale jeśli ktoś nie wie, to nie będzie umiał ich wskazać.

W różanecznikach pod wierzbą:

Między pięciornikami:

Pod młodą sosną:

Pozdrawiam fanów ogrodowego wypoczynku!